[PL] Przemyślenia: Nie sprzedawaj się na rozmowie rekrutacyjnej

“Jak sprzedać się rekruterowi?”

“Sprzedaj najlepiej jak potrafisz swoją osobę na rozmowie o pracę!”

To tylko przykłady tematów wielu prezentacji czy postów na temat tego jak najlepiej zaprezentować się podczas rekrutacji. Za każdym razem jak słyszę słowo “sprzedaż” w kontekście szukania pracy… to ze złości zgrzytają mi zęby.

Dlaczego? Oczywiście, rekrutacja jest pewnym tańcem, który ty i firma wykonujecie wobec siebie, grą pozorów, której celem jest zainteresowanie się sobą nawzajem – coś w stylu pierwszych randek. Pozwólcie, że dalej pociągnę tę randkową analogię – szukając drugiej połówki, chcecie zrobić na niej jak najlepsze wrażenie, ale też szukacie cech, które pozwolą wam w spokoju i szczęściu spędzić resztę życia z tą osobą.

I tak samo jest z poszukiwaniem pracy (no, może bez wiązania się na całe życie, chociaż życzę ci Drogi Czytelniku byś znalazł takie miejsce 🙂 ) – chcesz sprawić na drugiej stronie jak najlepsze wrażenie, ale też szukasz pewnych cech, które pozwolą ci pracować w spokoju i rozwijać swoje kompetencje. Tak samo wygląda to ze strony pracodawcy – chce pokazać ci się jako doskonałe miejsce do pracy i rozwoju, ale też bacznie obserwuje, żeby mieć pewność, że za jakiś czas, kontynuując randkowe porównanie, nie zaczniesz “romansować” z kimś na boku (czyt. nie złożysz wypowiedzenia za 3 miesiące).

Moim zdaniem, za określeniem “sprzedawania się” podczas rekrutacji kryje się trochę fałszu, kłamstwa, które mamy wykreować, żeby podkolorować swój obraz w oczach pracodawcy. Oczywiście, warto, a nawet wypada, pokazać się z jak najlepszej strony, ale to musi być zbudowane na prawdziwych podstawach. Kłamstwo ma przecież krótkie nogi, a i tak wyjdzie na jaw.

Jak w takim razie pokazać swoje najlepsze strony podczas rekrutacji?

Przede wszystkim, zacznij od porządnego przygotowania się – pomyśl nad wszystkimi swoimi dobrymi stronami, sukcesami, rzeczami, które ci się udało osiągnąć, ale też miejscami gdzie widzisz, że masz braki czy nawet rzeczami, które wiesz, że zrobiłeś nie tak. Jest to bardzo ważna nauka – każda porażka przecież uczy nas czegoś nowego, jeśli poświęcisz chwilę czasu na refleksje i wyciągnięcie wniosków.

Mając już taką listę, zastanów się jak opowiedzieć o nich, w sposób jasny i klarowny, ale też bez przesadnej arogancji czy skromności. O sukcesach mów wprost i jasno – jeśli była to zasługa pracy zespołowej, też o tym wspomnij. Rzeczy, które chcesz poprawić traktuj jako możliwość rozwoju, a porażki pokazuj jako przeżycie, które pomogło znaleźć ci się w tym miejscu, w którym teraz jesteś, i które nauczyły cie wiele.

Podczas rozmowy rekrutacyjnej na pewno padną pytania o rzeczy, które przed chwilą wymieniłam – i tylko od ciebie zależy jak je przedstawisz. I zaufaj mi, w 9 na 10 przypadków, warto jest być szczerym, zamiast koloryzować i pokazywać wyolbrzymiony obraz swojej osoby. Pamiętaj też, że od jakiegoś czasu sporo firm, coraz częściej patrzy na coś takiego jak “dopasowanie kulturowe”, czyli to jak ty i twoje wartości wpisują się w wartości wyznawane przez firmę. Jeżeli będziesz szczery i nie próbował na siłę “sprzedawać się” podczas rekrutacji, zwiększasz szanse na to, że dostaniesz pracę w miejscu, które najlepiej jest dla ciebie dopasowane – i będziesz tam po prostu szczęśliwy 🙂

Podsumowując ten krótki wpis – w sytuacjach poszukiwania pracy, tak jak w życiu, najlepiej sprawdza się zasada, że zawsze warto być sobą.